Penny pisze:patryk644 pisze:Jeśli chodzi o linię 20 to nie widzę problemu że nie można było przesunąć rozkładu o jakieś 7-8 minut.
Problem jest jednak spory, bo linia 20 jeździłaby razem z linią 7 na odcinku prawie 10 kilometrów, tj. od Batorego, aż do Zawodzia. Żeby tego uniknąć, trzeba byłoby przesunąć o te 7-8 minut rozkład linii 7, co z kolei spowodowałoby dublowanie się z linią 17 w Świętochłowicach
Więc lepiej, jak 17 i 20 dublują się na odcinku raptem jednego kilometra w Chorzowie.
Kiedyś, gdy obowiązywał jeszcze 14 minutowy takt, większość rozkładów robiło się pod linie 11, na której to ta częstotliwość pasowała wręcz idealnie. Taka jest właśnie zabawa, że przesuwając rozkład jednej linii, burzy się koordynację na innych odcinkach. Przesuwając rozkład linii 20 zmieniłby się także takt w Szopienicach (z obecnego 7-4-4, może się np zrobić 2-5-8, 4-3-8). Tworząc w miarę równomierny takt, trzeba myśleć konsekwentnie o innych odcinkach. Katowice są ciekawym przykładem, gdzie można zobaczyć, w jak ciężki sposób jest skoordynować linie na różnych ciągach.
Mamy 4 ciągi, gdzie można rozłożyć takt równomiernie co 5 minut, z uwagi na kursujące 3 linie co 15 minut: Szopienice, Załęże, Brynów i Dąb. Komunikując tramwaje w Szopienicach (14,15,20) możemy skoordynować tramwaje na Brynowie, mając już rozkład linii 14, więc teraz dochodzą 6 i 16. Mając rozkład linii 6, koordynujemy do tego linie 11 i 19. Mając rozkład linii 20, koordynujemy go na Załężu z liniami 7 i 43. I co nam z tego wychodzi? Tworząc w miarę równe odstępy czasowe w Szopienicach, dojdzie do sytuacji, gdzie na Załężu 7 i 20 pojadą po sobie w krótkich odstępach czasu. Jeśli przesuniemy odjazdy w Szopienicach, gdzie indziej też ulegną zmianie. Pomijając już fakt, że są też jeszcze inne linie, jak 36,33.
Wszystko to co opisałem to oczywiście czysto hipotetycznie, ale naprawdę, rysując to na kartce czy nawet w Excelu, wychodzi z tego niezła zabawa
.